Brak skłonności do systematycznego oszczędzania na emeryturę oraz bardzo niska znajomość mechanizmu IKZE to główne powody niskiego zainteresowania tym programem – wynika z badań przeprowadzonych przez Millward Brown na zlecenie Komitetu Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej RAZEM i Polskiej Izby Ubezpieczeń. Według ankietowanych, wprowadzenie zmian w IKZE sugerowanych przez RAZEM oraz PIU może zwiększyć zainteresowanie tymi produktami aż o 8 pkt. proc.
Na koniec II kwartału 2012 r. środki wpłynęły jedynie na ok. 12 tys. Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE), podczas gdy założonych kont było ponad 300 tys. Badania Millward Brown pokazują, że jedynie 10 proc. Polaków systematycznie oszczędza na emeryturę. To bardzo niepokojące dane, ponieważ w kapitałowym systemie emerytalnym przeciętna stopa zastąpienie wynagrodzenia wyniesie jedynie ok. 30 proc. w przypadku kobiet i 40 proc. dla mężczyzn.
– Polacy powinni zacząć zdawać sobie sprawę, jak istotną kwestię jest dodatkowe odkładanie na emeryturę, tak aby jej wysokość była na satysfakcjonującym nas poziomie. Niestety, obecna sytuacja na rynku pracy zniechęca do powszechnego korzystania z III filaru. Z drugiej strony, jak pokazuje badanie Millward Brown, obecne produkty nie do końca spełniają oczekiwania przyszłych emerytów. Podobna sytuacja spotkała wprowadzone w zeszłym roku IKZE, które nie wzbudziło szerokiego zainteresowania – powiedział Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu PIU.
Jak wynika z badania, obecnie jedynie 2 proc. odkładających dodatkowo na przyszłą emeryturę korzysta z IKZE (0,2 proc. w skali populacji). Co ciekawe, celem wprowadzenia IKZE miało być właśnie zachęcenie do powszechniejszego niż dotychczas oszczędzania. Najpopularniejszą formą nadal pozostają prywatne ubezpieczenia związane z III filarem, z których korzysta 59 proc. osób aktywnie odkładających na starość. – To dowód na ogromne społeczne znaczenie ubezpieczeń o charakterze oszczędnościowym i inwestycyjnym. Widać, że większość osób chcących oszczędzać długoterminowo, wybiera dziś taki właśnie model. Konieczne jest zatem tworzenie warunków do dalszego stabilnego rozwoju tego segmentu rynku w Polsce – zaznaczył Jan Grzegorz Prądzyński.
Niska popularność IKZE może wynikać m.in. z tego, że Polacy niewiele wiedzą na jego temat – jedynie 11 proc. badanych uważa, że zna zasady funkcjonowania tego typu produktów. Jednak nawet po zapoznaniu się ze sposobem działania IKZE, tylko 21 proc. badanych wzięłoby pod uwagę systematyczne oszczędzanie na przyszłą emeryturę przy pomocy tego systemu. Co ciekawe, grupa ta rośnie do 29 proc. w momencie, gdyby produkty uwzględniały zmiany sugerowane przez Komitet „Razem” oraz PIU, które dotyczą zwolnienia z podatku dochodowego środków wypłaconych po osiągnięciu wieku emerytalnego oraz wskazania maksymalnej, dozwolonej sumy odkładanej w IKZE za pomocą kwoty np. 4000 zł, a nie procentowo, jak ma to miejsce obecnie. Co więcej, ankietowani, którzy rozważyliby oszczędzanie w obecnej formie mechanizmu IKZE, wpłacaliby średnio 115 zł co miesiąc. Suma ta po wprowadzeniu sugerowanych zmian wzrosłaby do 123 zł miesięcznie
Już teraz możemy powiedzieć, że IKZE nie spełniają swojej roli, a zainteresowanie tą formą odkładania na emeryturę jest bardzo niskie. Struktura produktów jest zbyt skomplikowana, a korzyści z niego płynące, zbyt małe dla oszczędzających, ponieważ np. po osiągnięciu wieku emerytalnego przy wypłacie środków i tak będziemy musieli zapłacić podatek dochodowy. Dlatego korzystajmy z dobrych wzorców płynących z innych krajów europejskich. Ulgę podatkową od wypłaty świadczeń po osiągnięciu wieku emerytalnego wprowadzono w Danii czy Hiszpanii. Ograniczenie kwotowe, a nie procentowe funkcjonuje między innymi w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Danii, czy Hiszpanii – wyjaśnia Adam Sankowski, pełnomocnik Komitetu RAZEM.
Pozytywnie o rozwiązaniach proponowanych przez Komitet RAZEM oraz PIU wypowiedział się Instytut Studiów Podatkowych. – Propozycje ulgi podatkowej, czy limitów kwotowych, to trafny kierunek zmian w IKZE. Rozwiązania te są ważne społecznie, ponieważ jego beneficjentami będą przede wszystkim osoby o średnich i niższych dochodach. Projekt sformułowany jest jasno i prosto, a przy tym daje realną zachętę do oszczędzania. Przede wszystkim zaś jest to rozwiązanie możliwe do przyjęcia przez rząd – powiedział prof. Witold Modzelewski, prezes zarządu Instytutu Studiów Podatkowych.