18
05.20
Wokół transpozycji Solvency II: nie ma zagrożenia dla jednolitego rynku UE ani rynku ubezpieczeń w Polsce

Komisja Europejska zarzuciła Polsce brak pełnej transpozycji przepisów Solvency II. Powodów do obaw jednak nie ma. Działania Komisji Europejskiej to standardowa procedura weryfikacyjna. Obie strony, Komisja i Polska, nastawione są na szybkie rozwiązanie nieścisłości w przepisach. Polska ma cztery miesiące na podjęcie działań i zapewnienie Komisji Europejskiej, że zdecydowanie nie ma zagrożenia dla poprawnego działania jednolitego rynku UE. Transpozycja Solvency II – wyjaśniamy.

Transpozycja Solvency II: proceduralnie nic nadzwyczajnego

14 maja Komisja Europejska postawiła Polsce zarzut formalny w uzasadnionej opinii dotyczący braku transpozycji art. 260 ust. 1 dyrektywy Solvency II (2009/138/WE). Nie ma tu elementu zaskoczenia. Wszystkie dyrektywy unijne są poddawane weryfikacji pod kątem ich transpozycji do krajowych porządków prawnych. Innymi słowy, Komisja Europejska ma obowiązek dbać o spójność regulacji na rynku europejskim i właśnie to robi.

Biblią unijnego rynku ubezpieczeń jest Solvency II. Nieprawidłowości w transpozycji nawet w jednym tylko państwie członkowskim mogą mieć wpływ na całą UE, między innymi dlatego, że działalność ubezpieczeniowa może być prowadzona transgranicznie. Spójność ta ma również znaczenie w relacjach handlowych całej Unii z państwami spoza UE. Dlatego intencje Komisji Europejskiej są jak najbardziej zrozumiałe.

Transpozycja Solvency II: czym jest równoważność?

Branża ubezpieczeniowa jest branżą globalną i dyrektywa Solvency II zdecydowanie to potwierdza. Artykuł 260 dyrektywy ­­– a konkretnie zapis, co do którego pojawiły się wątpliwości w transpozycji w Polsce ­–  dotyczy grup mających spółki matki w państwach trzecich, które prowadzą działalność w Europejskim Obszarze Gospodarczym (EOG). Jeżeli zasady kraju trzeciego zostaną uznane za równoważne, to organy nadzoru EOG będą, pod pewnymi warunkami, polegać na nadzorze grupowym sprawowanym przez państwo trzecie. Takie rozwiązanie uwalnia międzynarodowe grupy z krajów trzecich od niepotrzebnych obciążeń wynikających z nadzoru nad grupą w kraju macierzystym i jednocześnie nadzoru grupowego w kraju bądź kilku krajach goszczących.

Gdyby takie zwielokrotnienie przepisów obowiązywało, to grupy musiałyby przeliczać wypłacalność wszystkich jednostek biznesowych na przykład według Solvency II w UE, według Swiss Solvency Test w Szwajcarii oraz Risk Based Capital w USA. Generowałoby to ogromne koszty, a jednocześnie nie miałoby wpływu na ochronę ubezpieczonych. Dodatkowo rodziłoby to pytanie, według którego standardu taka grupa powinna być zarządzana.

Równoważność jest zatem korzystna zarówno dla reasekuratorów i grup ubezpieczeniowych z EOG oraz tych z krajów trzecich. Mechanizm ten zachęca również regulatorów i nadzory na świecie do uczenia się od siebie nawzajem i uspójniania swoich wymogów.

W ten sposób promuje się otwartość międzynarodowych rynków ubezpieczeniowych oraz buduje zaufanie do nich. A wszystko przy jednoczesnym zapewnianiu coraz lepszej ochrony ubezpieczających na całym świecie.

Czy to ważne dla polskiego rynku?

Od czasu wdrożenia Solvency II przepis ten nie był stosowany i wydaje się, że szybko nie będzie. Wynika to wprost ze struktury własnościowej na polskim rynku ubezpieczeń. Obecnie polski organ nadzoru sprawuje nadzór grupowy jedynie nad Grupą PZU. Trudno jest wyobrazić sobie przeniesienie jej spółki matki do innego kraju, a tym bardziej poza UE. Ciekawym przykładem na naszym rynku jest również PTR (Polish Re), którego jedynym właścicielem jest Fairfax Financial Holdings Limited z siedzibą w Toronto. Jednak spółki należące do Fairfax nie tworzą grupy na terytorium UE.

Ale kto wie, czy któregoś dnia na polskim rynku nie pojawi się więcej podmiotów np. z Azji?

Kto ocenia równoważność?

Komisja Europejska może wydać decyzję o równoważności systemów państw trzecich w zakresie nadzoru nad grupami ubezpieczeniowymi. Te decyzje Komisji są często przedmiotem szerszych negocjacji handlowych UE z innymi krajami. Dotychczasowe decyzje dotyczyły (w różnym zakresie i formie) Szwajcarii, Bermudów, Japonii, Stanów Zjednoczonych, Australii, Brazylii, Kanady i Meksyku.

W przypadku braku decyzji Komisji Europejskiej, decyzję podejmuje krajowy organ nadzoru, który sprawuje nadzór nad daną grupą. Mechanizm wprowadzony przez Solvency II zapewnia, że decyzje poszczególnych nadzorów z UE nie są ze sobą sprzeczne. A Komisji Europejskiej chodzi teraz o to, by upewnić się, że ten mechanizm działa poprawnie.

W praktyce analiza równoważności jest dokonywana wspólnie przez nadzorców w ramach ich współpracy w grupach eksperckich EIOPA. A nawet sama Komisja Europejska prosi również EIOPA o poradę przed wydaniem decyzji o równoważności. Wszystkim zależy na spójności tychże decyzji.

Czytaj też: Bruksela pracuje zdalnie. Jaki to będzie miało wpływ na regulacje dotyczące ubezpieczeń? 

Jak doszło do zarzutu formalnego?

Termin transpozycji dyrektywy Solvency II (a formalnie dyrektywy 2009/138/WE, zmienionej dyrektywą 2014/51/UE) upłynął 31 marca 2015 r. W tym też terminie Polska poinformowała Komisję Europejską, w jaki sposób transponowała dyrektywę do swojego porządku prawnego.

Od tamtej pory służby Komisji kilkakrotnie zwracały się do Polski o wyjaśnienia dotyczące niektórych krajowych przepisów. W lipcu zeszłego roku skierowano wezwanie do usunięcia nieprawidłowej transpozycji 4 artykułów dyrektywy Solvency II. We wrześniu Polska udzieliła odpowiedzi, a Komisja Europejska już wtedy mogła zareagować na planowane zmiany w przepisach krajowych. Tak się jednak nie stało. Dodatkowo w listopadzie 2019 r. Polska poinformowała Komisję o nowych krajowych środkach transpozycji. Po analizie nowych przepisów prawa polskiego Komisja stwierdziła, że przepisy krajowe nie uniemożliwiają KNF wydania decyzji sprzecznej z decyzjami podjętymi już przez inne nadzory UE. Uznała, że transpozycja art. 260 ust. 1 dyrektywy 2009/138/WE jest więc nieprawidłowa i dlatego wydała uzasadnioną opinię. Zatem teraz chodzi o doprecyzowanie, aby przepis prawa wprost mówił, że KNF nie może wydać decyzji o równoważności, która byłaby sprzeczna z już wydaną przez inny europejski organ nadzoru.

Co będzie dalej?

Warto zauważyć, że do tej pory działania związane z transpozycją przepisów strona polska prowadziła z nastawieniem na efektywne znalezienie rozwiązania i zapewnienie Komisji Europejskiej , że Solvency II w Polsce działa skutecznie i bez zastrzeżeń. Świadczą zresztą o tym podejmowane przez polskiego regulatora zmiany ustawy o działalności ubezpieczeniowej.

Pozostaje nam zatem jeszcze zapewnić Komisję Europejską, że w przypadku zmian struktury własnościowej na polskim rynku w przyszłości mechanizm równoważności zadziała poprawnie. Strona polska ma teraz cztery miesiące na reakcję. W przeciwnym razie Komisja może podjąć decyzję o skierowaniu sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jednak z pewnością nie będzie takiej potrzeby.