W mazowieckich podstawówkach dzieci nie wiedziały, jak działają najpowszechniejsze ubezpieczenia komunikacyjne. Nie wiedziały też, że same mają ubezpieczenia szkolne. Były jednak taką wiedzą bardzo zainteresowane i szybko nadrobiły zaległości. Jak zatem dbać o promocję ubezpieczeń wśród dzieci? Bezpieczeństwo ruchu dla dzieci – jak o tym mówić?
Bezpieczeństwo ruchu dla dzieci: Od skutera do Harleya
W ramach akcji „Od skutera do Harleya” odwiedziliśmy kilkanaście podwarszawskich i warszawskich podstawówek. Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji wraz ze Stowarzyszeniem Warsaw Chapter Poland H.O.G. zorganizował spotkania, podczas których dzieciaki dowiadywały się o zasadach bezpieczeństwa ruchu drogowego. A zwłaszcza tych, które dotyczą kierowców jednośladów. Zgodnie z prawem, już czternastolatki mogą na nich jeździć, jeśli tylko zdobędą kategorię prawa jazdy AM. A jeśli nie jeszcze jeżdżą skuterami, czy motorowerami, to na pewno na rowerach, hulajnogach czy deskorolkach. I też muszą znać przepisy i zasady bezpieczeństwa.
O ubezpieczeniach mówiliśmy więc przy tej okazji. Pokazaliśmy, jak działają ubezpieczenia komunikacyjne, kogo chroni OC, dla kogo jest AC. Mówiliśmy o kwestiach odpowiedzialności w poruszaniu się różnymi rodzajami pojazdów, rowerami, hulajnogami czy deskorolkami. Uświadamialiśmy dzieci, że jeśli rodzice nie mają OC w życiu prywatnym, a dzieciaki spowodują szkodę, trzeba naprawić ją z własnej kieszeni. Pokazaliśmy, ile to może kosztować. Pokazaliśmy też, jak przyda się w takich sytuacjach NNW szkolne.
Warto pokazywać przyczyny i skutki
Forma spotkania i omówienie wszystkich aspektów korzystania z jednośladów – od przepisów, poprzez kwestie bezpieczeństwa, ryzyko, możliwe wypadki, ratownictwo i wreszcie kwestie odpowiedzialności i ubezpieczeń, pozwoliły „połączyć jedno z drugim”. Dzieciaki po takich spotkaniach wiedzą, jakie mogą być przyczyny i skutki niebezpiecznych zachowań, i kto za nie odpowiada. Tym bardziej, że szybko mogły wiedzę wykorzystać i utrwalić przystępując do testu. Chętnych do sprawdzenia się było sporo, bo i motywacja była dobra – za najlepszy wynik można wygrać skuter!
Potrzebna akcja, pomyślicie? Jak najbardziej! Dobrze, że zaangażowaliśmy się we współpracę z policją i innymi organizacjami, by uczestniczyć w spotkaniach. Oczywiście, skala tej akcji była ograniczona, ale z pewnością w kolejnych weźmiemy udział.
Tym bardziej, że dzieciaki, z którymi rozmawialiśmy, niedługo będą młodymi kierowcami. A młodzi kierowcy to jednocześnie kierowcy najbardziej szkodowi. Polska jest jednym z europejskich liderów, jeśli chodzi o wypadki śmiertelne na drogach. Dlatego warto rozmawiać z dziećmi o BRD.
Trzeba uczyć zarządzania ryzykiem
To ważne, że z dziećmi byli też nauczyciele, bo im również podsunęliśmy pomysł, jak mówić o ubezpieczeniach w kontekście ryzyka i bezpieczeństwa na drodze. Jeśli w ogóle o ubezpieczeniach mówić będą…Nie mamy złudzeń, że program nauczania w szkole podstawowej nie obejmuje edukacji finansowej czy ubezpieczeniowej. Niewiele tego jest i później, na kolejnych etapach edukacji. Tym bardziej wszelkie inspiracje są cenne.
W Izbie robimy, co w naszej mocy, by dostarczyć niezbędnych materiałów i opracowań, które mogłyby programy nauczania uzupełniać. Szkolimy też nauczycieli. Choć tu bez systemowego zezwolenia na zmiany programowe, niewiele osiągniemy. Staramy się i o to.
Bezpieczeństwo ruchu dla dzieci: komunikacja
A czy takich akcji powinno być więcej? Ponieważ widzieliśmy, jak reagowały dzieci, jak bardzo były zainteresowane, nie wątpimy, że taka komunikacja ma sens. Czy warto te doświadczenia wykorzystać szerzej? Naszym zdaniem, tak!
Ci, którzy prowadzą kampanie skierowane do dzieci, nie mają zresztą żadnych wątpliwości. To wprawdzie inwestycja na lata, ale z całkiem dużą stopą zwrotu. Ci, którzy myślą o tym, by doraźnie zyskać, raczej unikają komunikacji skierowanej do grupy, która z racji wieku, jeszcze nie może kupić produktu. Bo lepiej wydać więcej i dotrzeć do tych, którzy podejmują decyzje zakupowe niż wychowywać i czekać na klientów.
My wiemy, że w ubezpieczeniach inwestowanie w młodych ludzi przynosi dobre efekty. Ubezpieczenia to myślenie długofalowe, kształtowanie odpowiednich postaw, by zarządzać ryzykiem. Tego trzeba uczyć się jak najwcześniej. Wierzymy też, że po naszych spotkaniach z dzieciakami, część z nich dopytała rodziców np. o ubezpieczenie OC w życiu prywatnym. Bo i taki wymiar ma edukacja dzieci.
I pewnie, że efektów tej akcji nie zmierzymy. Nie podamy liczby dzieciaków, które powiedziały rodzicom o ubezpieczeniu, nie sprawdzimy, czy to przełoży się na ich decyzje zakupowe teraz i w przyszłości. Mimo to wierzymy, że takie działania mają sens.
Dlatego w kolejne akcje włączymy się równie chętnie. A może warto pomyśleć o kampanii ubezpieczeniowej na Tik Toku?
Przy okazji akcji na blogu poradnikowym Na wypadek gdy przygotowaliśmy kilka tekstów. Zajrzyjcie!
Z głową na karku i rękoma na kierownicy, czyli świeć przykładem jadąc jednośladem
Wypadek na hulajnodze – czy małolat za to odpowiada?
Dziecko bez opieki – kiedy może podróżować samodzielnie?