Bruksela pracuje intensywnie – pandemia w zasadzie zmieniła tylko charakter pracy, osobiste spotkania zastąpiono zdalnymi. Trudny czas pokazał jednak, że nie tylko potrafimy efektywnie pracować online, ale też budować koalicje w regionie, dzielić się doświadczeniami i wymieniać argumentami. Współpraca w regionie Europy Środkowej i Wschodniej oznacza, że razem dbamy o ważne dla branży rozwiązania. Udowodniliśmy, że nie można do europejskich rynków stosować jednej miary, ani przenosić na nie rozwiązań z innych rynków.
Zachowanie równowagi – kluczowe w całej Europie
Najważniejszą zasadą w ubezpieczeniach jest zachowanie równowagi, stabilność rynków to gwarancja wypłat dla poszkodowanych, niezależnie od tego z jak dużym kryzysem mamy do czynienia. Niestety w ferworze walki z pandemią, niektórzy unijni decydenci o tym zapominali. Pojawiały się różne pomysły na to, by pomóc klientom rynku finansowego. W ich przygotowaniu z łatwością porównywano ubezpieczenia do bankowości i jedną miarą traktowano całą Europę. Takie podejście jednak nie jest możliwe. W niejednej dyskusji zabraliśmy więc głos i przedstawiliśmy argumenty, że w ten sposób niestety można tylko wylać dziecko z kąpielą. Praca na forum europejskim to często praca u podstaw, by dobrze rozumiano uwarunkowania poszczególnych rynków i branży. Niezwykle jest w tym ważna współpraca w regionie.
Business Interruption – dlaczego nie można jedną miarą traktować całej Europy
Jednym z ważniejszych tematów ubezpieczeniowych w czasie pandemii były ubezpieczenia BI – Business Interruption. Kraje zachodniej Europy od początku pandemii myślały o wprowadzeniu dla małych i średnich przedsiębiorstw formuły Non-damage Business Interruption (NBDI). Jednak tak skonstruowany produkt występuje tylko na nielicznych zachodnich rynkach. Oferuje się go w branżach przemysłowych, zwykle obejmujących bardzo jasno zdefiniowane przypadki z wysokimi franszyzami i ściśle ograniczonymi odszkodowaniami. W naszym regionie CEE nie ma takiego produktu, a Business Interruption jest powiązany ze szkodami majątkowymi i przestojem w działalności spowodowanym czynnikami fizycznymi.
Nie można odgórnie „wprowadzać” produktów
Szacuje się, że na niektórych rynkach rekompensata strat operacyjnych firm posiadających ubezpieczenie BI kosztowałaby tyle co równowartość składek zebranych w ciągu 100 lat. Polisy ubezpieczeniowe BI zasadniczo nie obejmują ochrony przed pandemiami właśnie z tego powodu.
Staraliśmy się w ramach regionu to pokazać, jak również to, że ubezpieczenie od ryzyka pandemii zawiera wiele różnych ryzyk, a złożoność czynników, jakie należałoby wziąć pod uwagę uniemożliwia obliczenia techniczne.
Sprawę komplikuje też fakt, że pandemia ma charakter globalny, różne działania są podejmowane na całym świecie, nie tylko w Europie. A to ma wpływ na łańcuchy dostaw, co potęguje różnice wynikające z położenia geograficznego.
A więc na rynkach, na których historycznie nie było określonych produktów, lub na których ryzyko jest niemożliwe do wyceny, sugerowanie odgórnie wprowadzenia określonych produktów nie jest możliwe. Zachwiałoby stabilnością rynku i w rezultacie nie pomogło klientom.
Pandemii nie da się objąć tradycyjnym ubezpieczeniem
Innym przykładem niezrozumienia ubezpieczeń na poziomie europejskim jest to, że politycy unijni szukają rozwiązania służącego do przeniesienia ryzyka z poziomu publicznego na sektor prywatny. A to niekoniecznie i nie zawsze musi oznaczać ubezpieczenia. Takie mechanizmy to np. obligacje katastroficzne, które nie mają nic wspólnego z tradycyjnymi ubezpieczeniami. Są to instrumenty bardzo bliskie rynkowi finansowemu (lub rynkom typu „obstawiaj i wygrywaj”). Na rynku ubezpieczeniowym jednak, gdy patrzymy na długofalową konieczność zabezpieczenia potrzeb klientów, jest to niemożliwe.
Dobre praktyki Komisji Europejskiej – covidowe oczekiwania wobec rynku
Rekompensaty i działania proklienckie
Chęć „wynagrodzenia” pandemii klientom stała się motywem działania wielu unijnych urzędników. Jednak ad hocowo rzucane propozycje, wynikające bardziej z osobistych doświadczeń niż gruntownej analizy rynku, dotyczyły wielu produktów. Tu dyskusja była często gorąca. Dokładaliśmy wszelkich starań, by wytłumaczyć unijnym decydentom, jak takie pomysły przełożą się na sytuację w długiej perspektywie.
Współpraca w regionie przyniosła efekty
Współpraca regionu dała dobre rezultaty. Udało się uniknąć odpłynięcia kapitału z regionu na rynki zachodnie pod pretekstem dobra klienta. Zarówno EIOPA jak i później Komisję Europejską udało się przekonać, że rynki ubezpieczeniowe w UE są różne (mają inny poziom rozwoju, inne produkty, etc.) i wprowadzanie sztywnych rekomendacji przyniosłoby efekt odwrotny do zamierzonego. Skończyło się na wynikającym już z dotychczasowych przepisów zarządzaniu produktem oraz dobrych praktykach.
Ryzyko systemowe
Pandemie stanowią ryzyko systemowe i jako takie nie mogą być objęte przez ubezpieczycieli istniejącym modelem ubezpieczeniowym. Tu nie ma mowy o dywersyfikacji ryzyka. Dyskusja, jak podejść do pandemii w przyszłości nadal w Unii trwa. Na pewno nie ułatwia jej to, że straty wynikające z lockdownu stają się również elementem gry politycznej. Propozycje, by przenieść ryzyko z sektora publicznego na prywatny wpisują się w to doskonale. Wszelkie rekompensaty, ułatwienia muszą jednak spełniać określone wymogi, a przede wszystkim nie zagrażać bezpieczeństwu funkcjonowania rynku.
Nikt nie ma doświadczenia z pandemią
Warto mieć świadomość, że żadna z branż ani żaden z polityków, niezależnie od szczebla, nie ma doświadczenia z pandemią. To dla wszystkich sytuacja nowa. A to oznacza, że takich dyskusji i pomysłów jeszcze może być wiele. Branża ubezpieczeniowa z definicji do tej pory nie obejmuje ryzyka pandemii, w związku z czym nie ma doświadczenia w zakresie strat, danych ani wiedzy na temat zarządzania tym ryzykiem.
Mówi się o rozwiązaniach publiczno-prywatnych i wydaje się, że takie integralne i wyważone podejście mogłoby być do przyjęcia. Jednak w regionie CEE należałoby najpierw zacząć od rozpowszechnienia ubezpieczeń BI wśród małych i średnich przedsiębiorstw. Tylko czy budżety państw regionu dałyby radę objąć zachęty podatkowe lub dopłaty do składek? Trudno na to liczyć zważywszy na inne priorytety.
Współpraca w regionie: Bruksela wciąż się o nas uczy
Unijni urzędnicy doskonale znają rynki zachodnie i są już nieco znużeni wizytami kolejnych interesariuszy z tychże rynków. Za to chętnie słuchają o specyfice rynków regionu CEE. W dotychczasowych analizach wpływu unijnych regulacji często brakuje danych z naszych rynków, a postulaty i propozycje zmian zgłaszaliśmy w przeszłości zbyt późno, by mogły być uwzględnione. Ważne, że wyciągnęliśmy wnioski i teraz pracujemy inaczej. Postulat jednego kraju regionu CEE może zaginąć gdzieś na brukselskich korytarzach instytucji unijnych. A silnego zjednoczonego głosu regionu nie da się pominąć. Cieszymy się z coraz lepszej współpracy w ramach izb naszego regionu. W ten sposób wzmacniamy skuteczność naszych działań w Brukseli.
Zielona taksonomia ostatecznie uchwalona, ale czy czas na brązową?