Do hulajnóg elektrycznych w miastach zdążyliśmy się przyzwyczaić, ale czy umiemy z nich już bezpiecznie korzystać? Lekarze z oddziałów ratunkowych i ortopedycznych mówią, że nie. Nie ma dnia bez urazów spowodowanych nieumiejętną jazdą. Są też poważniejsze wypadki i ofiary śmiertelne. Tymczasem nadal brakuje regulacji. Ministerstwo Infrastruktury zakończyło właśnie konsultacje społeczne dotyczące zmian przepisów. W tym sezonie jednak na pewno nie będzie przepisów dot. elektrycznych hulajnóg. Miasta, nie czekając, same regulują problem, a policja prosi o rozwagę. Czy to wystarczy?
Autorzy: Agnieszka Durska, Łukasz Kulisiewicz
Przepisy dot. elektrycznych hulajnóg: sytuacja bez zmian
Hulajnogi blokujące swobodne przejście, porzucone w różnych miejscach. Użytkownicy hulajnóg na chodnikach, ścieżkach rowerowych, ale też na jezdniach. Przywykliśmy do tego i powoli uczymy się z UTO funkcjonować. Co niestety nie znaczy, że robimy to dobrze. Brawura, brak doświadczenia, brak znajomości przepisów, poszanowania innych uczestników ruchu, alkohol to najczęstsze przyczyny wypadków na hulajnogach. Brak regulacji powiększa niestety istniejący chaos. Użytkownicy hulajnóg nie mają nadal jasnych przepisów.
Propozycje zmian w kodeksie drogowym zakładały, by hulajnogi elektryczne traktować jak rowery. To rozsądne podejście, ponieważ na tych urządzeniach można jeździć szybko i na dłuższych dystansach. Fakt, że są bardzo zwrotne i przede wszystkim ciche to kolejny istotny argument za tym, by przenieść ich ruch na drogi rowerowe. Rozsądne jest też ograniczenie dopuszczalnej prędkości tych urządzeń.
Konsultacje społeczne
Ministerstwo Infrastruktury właśnie opublikowało wyniki społecznych konsultacji. Na stronie rządowego centrum legislacji można znaleźć ich wykaz oraz informację jak uregulowane jest UTO w krajach UE. Nie wszędzie regulacje są. Jednak tam, gdzie są – jasno wskazują na drogi rowerowe jako miejsce do poruszania się UTO. Wszędzie też ogranicza się dopuszczalną prędkość do 25 km/h. Jazda po chodnikach jest w zasadzie niedopuszczalna. Nie we wszystkich krajach wprowadzono też regulacje centralnie, są miejsca, w których to miasta same wprowadzają swoje rozwiązania. Polska nie jest tu wiec wyjątkiem. Być może ten fakt, oraz to, że przecież już jakoś z UTO funkcjonujemy, sprawił, że prace nad naszymi regulacjami nieco zwolniły.
Można się wręcz zastanawiać, czy są w takim układzie niezbędne. Skoro samorządowcy biorą sprawy w swoje ręce. Stanowczo uważamy, że tak.
Czy przepisy są niezbędne?
Dlaczego? Czy ma to dla ubezpieczeń znaczenie? Z całą pewnością tak. Przepisy są tu bowiem istotnym elementem zarządzania ryzykiem. Jasne wskazania, gdzie i jak się poruszać hulajnogami elektrycznymi pozwolą na edukację użytkowników. Zauważcie, że teraz możemy wyłącznie apelować o rozsadek, o korzystanie z głową, o spokojną jazdę wśród pieszych. Zalecenia i apele mają zawsze mniejszy wpływ na kształtowanie postaw niż precyzyjne regulacje – gdzie wolno, a gdzie nie. Nie mówiąc o sankcjach za ich złamanie. Precyzyjne przepisy ułatwiają też ocenę zdarzenia w razie wypadku.
Przeczytaj też nasz raport: Nowa miejska mobilność. Co oznacza dla ubezpieczeń?
NNW i OC w życiu prywatnym – już się świetnie sprawdzają
A skoro mowa o zdarzeniach, co z ubezpieczeniami? Można z całą pewnością postawić tezę, że rynek ubezpieczeń ma odpowiednie produkty dla użytkowników hulajnóg. Po pierwsze jest to ubezpieczenie OC w życiu prywatnym, po drugie NNW. Elektryczne hulajnogi to okazja, by pokazać, że te produkty świetnie się sprawdzą, pod warunkiem, że… są dobre, a więc kupione świadomie. Pytanie o to, czy klient używa elektrycznych hulajnóg powinno z całą pewnością być obowiązkowe przy APK. Sumy ubezpieczenia nie mogą być najniższe. Jakie powinny być? Co wziąć pod uwagę, jeśli dochodzi tu do śmiertelnych wypadków, a większość osób jeździ bez kasków? A tym bardziej, gdy hulajnogami elektrycznymi jeździ się między pieszymi?
Warto już promować odpowiedzialność użytkowników UTO
Czy rynek ubezpieczeniowy powinien myśleć o nowych produktach i rozwiązaniach? Tak, nieustannie, skoro pojawiają się nowe potrzeby związane z przemieszczaniem się po miastach. Na pewno to przestrzeń do użycia nowych technologii, stworzenia łatwych produktów kupowanych na żądanie. Ale nie zapominajmy przy tym, że te tradycyjne, które od lat już funkcjonują, świetnie się tu sprawdzą. Nie traktujmy ich więc po macoszemu, przy okazji. Nie trzeba czekać na nowe przepisy, by ruszyć z kampanią promującą odpowiedzialność i bezpieczeństwo poruszania się UTO w miastach. Odpowiedzialność to też odpowiednie ubezpieczenie – siebie i innych przed skutkami nie zawsze bezpiecznej jazdy.
Zajrzyj też na nasz blog poradnikowy >>> Prześwietlamy e-hulajnogi