Jaworzno poradziło sobie z liczbą wypadków drogowych. Wydarzyły się tam tylko cztery wypadki śmiertelne w ciągu czterech lat! To miasto jest wzorem, jak zorganizować kwestie związane z bezpieczeństwem drogowym. W Jaworznie odpowiada za nie Tomasz Tosza, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jaworznie. Rozmawiamy z nim o BRD i rozwiązaniach, jakie wprowadzono w Jaworznie. Jakie skutki przyniosło tam spowolnienie ruchu na ulicach?
Jaworzno: liczba wypadków spadła ze 100 do 20
Marcin Tarczyński: Do ilu wypadków drogowych dochodzi w tej chwili w Jaworznie?
Tomasz Tosza: Mieliśmy długi – dziewiętnastomiesięczny okres bez wypadków śmiertelnych. Dziś kolejny trwa już osiemnaście miesięcy. Ogółem udało nam się zmniejszyć liczbę wypadków w ciągu ostatnich lat z ponad 100 do nieco ponad 20 rocznie. W ciągu minionych czterech lat mieliśmy w sumie cztery wypadki śmiertelne.
Miasto z dobrą mobilnością
M.T.: Jak możliwe było niemal pięciokrotne zmniejszenie tej liczby?
T.T.: Kiedy kilka lat temu zaczęliśmy zmieniać infrastrukturę drogową, naszym głównym celem było miasto z dobrą mobilnością. Postawiliśmy na wygodny transport publiczny i system obwodnic. Dzięki temu żyjemy w mieście, w którym nie ma korków, a mieszkańcy są w stanie swobodnie się przemieszczać i nie muszą do tego używać samochodów osobowych.
Ubocznym, ale oczywiście spodziewanym skutkiem naszych działań, była poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego. Postanowiliśmy pójść za ciosem. Wraz z inżynierami ruchu opracowaliśmy plan działań i zaczęliśmy go wdrażać. Kopiowaliśmy rozwiązania z państw o znacznie wyższym poziomie bezpieczeństwa. Były to kraje skandynawskie, Wielka Brytania i Francja.
Spowolnienie ruchu na ulicach
M.T.: Jakie to były rozwiązania i które z nich było najważniejsze?
T.T.: Kluczowym przedsięwzięciem w Jaworznie była kameralizacja ulic, czyli uspokojenie i spowolnienie ruchu, zwłaszcza w okolicach przejść dla pieszych. Takie zmiany sprawdzają się wszędzie, niezależnie od wielkości miasta oraz od tego, czy jest ono położone w Polsce czy w innym kraju. Polscy kierowcy nie są ani lepsi ani gorsi, niż ich koledzy z Europy Zachodniej. Jeśli w mieście kierowca ma do dyspozycji drogę o parametrach autostrady, to będzie zachowywał się tak jak na autostradzie. Dlatego ulice należy projektować tak, aby minimalizować skutki potencjalnych wypadków. Infrastruktura ma uniemożliwiać szybką i nieodpowiedzialną jazdę.
Sprawcami wypadków nie są piraci drogowi!
M.T.: Dlaczego przebudowa infrastruktury zadziałała?
T.T.: Jako kierowcy mamy swoje ograniczenia, jak wąski kąt ostrego widzenia czy słaba umiejętność widzenia w nocy. Im wolniej jedziemy, tym więcej czasu dajemy sobie na reakcję i tym mniejsze skutki ma nasz ewentualny błąd. Sprawcami wypadków nie są mityczni piraci drogowi. Wypadki powodują zwykli, codzienni użytkownicy dróg, którym zdarzyło się popełnić błąd.
Bezpieczeństwo na drodze to też prewencja
M.T.: A ile Jaworzno zapłaciło za wyeliminowanie tych błędów?
T.T.: Ogółem ostatnie kilkanaście lat inwestycji w infrastrukturę transportową kosztowały Jaworzno 500 mln zł. To duża kwota, odpowiadająca naszemu całemu rocznemu budżetowi. Tyle tylko, że patrząc na finansowe i społeczne koszty wypadków, ograniczenie ich liczby przynosi mieszkańcom i lokalnej gospodarce około 80 mln zł rocznie oszczędności. Oczywiście przekładanie bezpieczeństwa wyłącznie na pieniądze jest uproszczeniem, ale pomaga zrozumieć, że działania podjęte w Jaworznie przynoszą realne efekty. Wzrost bezpieczeństwa i spadek liczby wypadków ma też swoje przełożenie na prewencję. Policja drogowa w Jaworznie nie musi zajmować się wypadkami i kolizjami. Ma więc czas na korzystanie z radarów i regularne kontrole prędkości.
M.T.: Czy inne miasta próbują naśladować Jaworzno?
T.T.: Dziś do Jaworzna przyjeżdża wielu przedstawicieli innych miast, by podpatrywać nasze rozwiązania. Ale trzeba pamiętać, że „wizja zero” nie jest stanem danym raz na zawsze. Dlatego regularnie analizujemy zmiany zachowań kierowców i staramy się dostosowywać do tego naszą politykę.